Przeskocz do treści

Amigdalina to naturalny związek chemiczny należący do grupy glikozydów. Można go znaleźć przede wszystkim w nasionach drzew owocowych takich jak pigwa pospolita, czeremcha, brzoskwinia, śliwa, jabłoń, grusza, wiśnia i morela oraz migdałowca zwyczajnego. Substancja ta nazywana bywa także witaminą B17, mimo że nie jest klasyfikowana jako witamina a jej spożywanie w większych ilościach może być bardzo niebezpieczne i prowadzić nawet do śmierci.

Dlaczego amigdalina jest niebezpieczna? Otóż, nie ulega ona całkowitemu strawieniu  w układzie trawiennym a jedynie rozpadowi na kilka innych substancji. Jednym z produktów rozpadu jest silnie trujący cyjanowodór, czyli cyjanek. W pierwszej kolejności trafia on do krwiobiegu, a następnie do wątroby. U osób z niedoborem aminokwasów siarkowych może doprowadzić do groźnego zatrucia cyjankiem. Amigdalina oraz podobne do niej substancje są źle wchłaniane i nietolerowane przez układ pokarmowy.

Dlaczego substancja potencjalnie trująca znajduje się w tak wielu owocach? Dla roślin jest to sposób zabezpieczenia swoich nasion przed zjedzeniem. Ich skorupa zawiera taką ilość amigdaliny by zwierzę rozgryzające – a więc de facto zabijające – nasiona zjadanych owoców szybko się tego oduczyło. Trucizna w takiej dawce może powodować zaburzenia trawienia, bóle głowy i inne dolegliwości. Rośliny różowate polegają na zwierzętach, bo zjadają one ich owoce i tym samym roznoszą nasiona. Nie mogą jednak pozwolić sobie przy tym na utratę nasion i stąd taki mechanizm obronny.

Zwolennicy medycyny alternatywnej uważają amigdalinę za cudowny "lek na raka". Na rynku dostępne są nawet "suplementy" z amigdaliną, a więc ekstrakt substancji zawarty w kapsułkach. Ze względu na ich szkodliwość, sprzedaży suplementów zakazano na przykład w Stanach Zjednoczonych. Jak dotąd żadne z prowadzonych od co najmniej kilkudziesięciu lat badań nie wykazały niestety skuteczności amigdaliny w walce z nowotworami.

Angażujemy dzieci do nauki przez ciekawość świata!

Prowadzimy zajęcia dla przedszkolaków oraz dzieci w szkołach podstawowych, pełne naukowych doświadczeń i teoretycznej nauki. Angażujemy do ciekawości świata i uczenia się przez całe życie.

Dlaczego koty mruczą? Gdzie znajduje się ten aparat mruczący i czy faktycznie mruczenie ma właściwości lecznicze ?

Według znawców kociej psychiki, mruczenie to jeden z pierwotnych sposobów komunikacji kotów. Koty mają słabo rozwiniętą mimikę pyszczka i odpowiadające za nią mięśnie mimiczne. To upośledzenie mimiki koty rekompensują innymi językami komunikacji – mową ciała, mową zapachów oraz właśnie mruczeniem.

Mruczenie towarzyszy kotom przez całe ich życie, począwszy od jego pierwszych chwil. Kocie mruczenie ma różne zabarwienie, tonację i głośność w zależności od tego, co kot chce przekazać. Inaczej mruczy kot domagając się jedzenia, inaczej gdy jest w dobrym nastroju. Okazuje się, że koty mruczą także w sytuacjach stresujących, podczas badania u weterynarza, również kiedy są słabe i chore czy też w chwili, gdy umierają.

Naukowcy wykazali, że koty wytwarzają pomruk przez przerywane kurczenie się i rozkurczanie mięśni krtani i przepony. Koty mruczą zarówno podczas wdechu jak i wydechu z częstotliwością od 25 do 150 Hz. Badania wykazały, że dźwięk o takiej częstotliwości ma właściwości lecznicze - może poprawiać gęstość kości i przyspieszać gojenie ran. Mruczenie zatem nie tylko relaksuje ale także i leczy – łagodzi niektóre bóle i pomaga w leczeniu schorzeń. Skoro częstotliwość mruczenia może leczyć i pomagać innym – pomaga również i kotom. Wpływa bowiem na regenerację ich kości i organów wewnętrznych. Tłumaczy to, dlaczego chore koty mruczą i jest przewagą ewolucyjną tego gatunku.

Natomiast miauczenie jest wyuczonym sposobem komunikacji z ludźmi. Dorosłe koty miauczą tylko do ludzi, a używają przy tym tonacji, na którą jesteśmy wyjątkowo wrażliwi. Miauczenie w wysokiej tonacji ma podobną częstotliwość jak płacz dziecka. Sprytne koty wykorzystują więc nasz ewolucyjnie wyrobiony odruch pozytywnego reagowania na dziecięcą skargę.

Nauka przez zabawę!

Prowadzimy wyjątkowe warsztaty laboratoryjne dla przedszkolaków i dzieci w szkołach podstawowych. Angażujemy do nauki przez zabawę i rozbudzamy ciekawość świata.

Organizujemy także niezapomniane urodziny!

Do czego potrzebujemy śliny? Oczywiście do trawienia i połykania. To dzięki ślinie każdy kęs pokarmu jest wstępnie trawiony i odpowiednio zlepiony by gładko prześlizgnąć się przez przełyk.

W ślinie znajdują się związki bakterio- i grzybobójcze, substancje przeciwbólowe, białka, enzymy trawienne oraz mnóstwo innych organicznych i nieorganicznych substancji. Dzięki temu dba ona o stan tkanek miękkich w jamie ustnej, regeneruje uszkodzenia, leczy rany.

Składniki śliny biorą udział w remineralizacji szkliwa zębów i chronią zęby przed próchnicą.

Po posiłku ślina myje wszystkie zakamarki jamy ustnej z resztek pokarmowych, utrudniając osadzanie się i rozwój grzybów oraz bakterii. Jest barierą ochronną ograniczającą przedostawanie się do wnętrza organizmu drobnoustrojów chorobotwórczych.

To dzięki niej możemy również w pełni czuć smak.

Poczucie suchości w ustach jest sygnałem niedoboru płynów w organizmie, a czasem objawem stanu silnego stresu. Brak śliny to ostrzeżenie o możliwości odwodnienia.

Ślina również, nawilżając wnętrze jamy ustnej, umożliwia mówienie.

Ślina jest nam bardzo potrzebna, a jej brak może mieć katastrofalne skutki. Brak śliny lub jej niewystarczające wydzielanie jest poważnym i bardzo dokuczliwym problemem zdrowotnym nazywanym kserostomią.

Naukowe warsztaty dla dzieci

Zapraszamy do współpracy w ramach naszego autorskiego programu! Organizujemy wyjątkowe zajęcia dla dzieci w szkołach podstawowych i przedszkolach. Rozbudzamy ciekawość świata i uczymy przez ciekawe eksperymenty!